Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Pan Wołodyjowski.djvu/398

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mniej z poprzednich wojen znani, mniej sławni, lecz tem bardziej sławy chciwi.
A między rycerstwem, w senatorskie godności nieprzystrojonem, błyszczał nad innych pan Skrzetuski, słynny zbarażczyk, żołnierz na wzór rycerstwu podawany, wszystkich wojen, jakie od trzydziestu lat prowadziła Rzeczpospolita, uczestnik. Sędzielizna pokrywała mu już głowę, lecz za to otaczało go sześciu synów, siłą do sześciu dzików podobnych. Z tych starsi poznali już wojnę, dwaj najmłodsi zaś prymicye odbyć mieli i dlatego tak wielką do bitwy płonęli żądzą, iż ojciec roztropnemi słowy niecierpliwość ich hamować musiał.
Z wielkim szacunkiem patrzyli towarzysze na ojca i synów, lecz większy jeszcze podziw wzbudzał pan Jarocki, który na oba oczy ślepym będąc, wzorem owego króla czeskiego, Jana, na wyprawę jednak pociągnął.
Dzieci, ni krewnych, on nie miał, pachołkowie prowadzili go pod ramiona, miał tylko nadzieję, że w bitwie głowę złoży, ojczyźnie się przysłuży i sławę pozyska. Tamże był pan Rzeczycki, któremu ojciec i brat w ciągu tego roku polegli. Tamże był pan Motowidło, który świeżo z niewoli tatarskiej się wyrwawszy, w pole zaraz wyciągnął na współkę z panem Myśliszewskim. Pierwszy bowiem za niewolę chciał się pomścić, drugi za krzywdę, jakiej w Kamieńcu doznał, gdy wbrew układom i godności szlacheckiej, kijami przez janczarów był zbity. Byli i rycerze dawni ze stannic naddnieprzańskich, więc zdziczały pan Ruszczyc i niezrównany łucznik, pan Muszalski. Ów z Kamieńca zdrową głowę wyniósł dlatego, iż go mały rycerz do żony z wieścią wysłał; był pan Snitko i pan Nienaszyniec i pan Hromyka i najnieszczęśliwszy ze wszystkich, młody pan Nowowiejski.
Temu przyjaciele nawet i krewni śmierci życzyli, albowiem nie było już dla niego pociechy. Po przyjściu do zdrowia, przez cały rok czambuły znosił, szczególnie zaś Lipków ścigał zawzięcie. Po rozbiciu pana Motowidły przez Kryczyńskiego, za Kryczyńskim Podole całe zjeździł, odetchnąć mu nie dając i ciężki mu był niezmiernie. W tych wyprawach Adurowicza schwytał i ze skóry obedrzeć go kazał, jeńców nie żywił, lecz ulgi w boleści nie znalazł. Na miesiąc przed tą bitwą do hussaryi pana wojewody ruskiego się zaciągnął.
Z takiem to rycerstwem stanął pod Chocimem pan Sobieski. Za krzywdy Rzeczypospolitej w pierwszym rzędzie, lecz i za swoje prywatne pragnęli się mścić ci żołnierze, albowiem w ciągłych z pogaństwem walkach, na tej krwią przesiąkniętej ziemi, niemal każdy jakieś kochane głowy utracił, jakichś strasznych nieszczęść nosił w sobie wspomnienie. Kwapił się więc do bitwy hetman wielki widząc, iż zaciekłość w sercach jego żołnierzy do zaciekłości lwicy może być porównaną, której niebaczni myśliwi małe wybrali z komyszy.
Dnia 9-go listopada 1674 roku od harców poczęła się wyprawa. Gromady Turków od rana wychyliły się z za wałów, gromady polskiego rycerstwa pośpieszyły ku nim chciwie. Padali ludzie z obu