Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wytrzymać. Cioci do głowy nie przyjdzie, że ja już wszystko wiem, a czego nie wiem, tego się domyślam.
Na to Irka zbliżyła się szybko i, odrzuciwszy wtył warkocz, pytała z miną rozciekawioną i przejętą:
— Domyślasz się? — czego? czego?
— Różnych rzeczy — odpowiedziała Marynia. — A ty nie?
— Naturalnie... ale żeby tak zupełnie na pewno...
— Na pewno, to i ja nie. W każdym jednak razie wiem już tyle, że mogę wszystko czytać, a tymczasem ciocia chce, żebym czytała powiastki dla dzieci.
— Na to stanowczo nie można się zgodzić — odpowiedziała z godnością Irka.
A po chwili zaś:
— Dostałaś burę za czytanie?
— I jaką! Przed godziną wyciągnęłam z szafy bardzo zajmującą powieść, pod tytułem Syn naturalny i zaczęłam czytać. Ledwie jednak przeczytałam kilka stronic, nadeszła ciocia, odebrała mi książkę i zmyła głowę, co się nazywa.
— Okropność! Syn naturalny... to musi być strasznie ciekawe! Ale co to jest syn naturalny?
— Naturalny to jest... to jest... widzisz... No!... tego tak dokładnie znów nie wiem, ale się zaraz domyśliłam, że jeśli może być naturalny, to może być i sztuczny.
— A co to sztuczny?
Brwi Maryni podniosły się w górę. Nietylko jej twarz, ale i cała postać zdradzała głęboki wysiłek umysłowy.