Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   48   —

w stan odrętwienia, gdy uszu jego znów doszedł dźwięk zegara, wybijającego godzinę drugą.
Dał słowo Reni, że jutro zajmie ona miejsce w zegarku.
To co wczoraj nazywało się „jutrem”, obecnie już było „dziś”.
Oprzytomniony godziną, spojrzał ku oknu. Świt jeszcze nie obejmował ziemi, ale ciemne obłoki zamieniały się już w szarą bezbarwną masę.
W oddali dał się słyszeć turkot wozu. To rychły farmer wiózł na targ swój produkt.
To co wczoraj dojrzało, dziś idzie na targ...
— Niechaj ciemność nocy pokryje mój występek — westchnął Romiński i szybkim ruchem wyjął fotografję Anny.
Włożył natychmiast w próżne miejsce Reginę, zamknął zegarek i zaczął chodzić szybkimi kroki po pokoju.
Co raz to doszedł go nowy turkot farmerskiego wozu, co raz to usłyszał nową godzinę, coraz to szerszy wyłaniał się świt.
Z chłodnym porankiem chłodniejsza rozwaga go objęła — spokój powracał do duszy.
Zapuścił zasłonki na okna i zabierał się do spoczynku.