Przejdź do zawartości

Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   40   —

stała Ewa przed drzewem bosko-szatańskiej tajemnicy, objęta pokusą dotknięcia owocu.
Regina tem się tylko różniła od Ewy, że na bosych nóżkach miała żółte pantofelki, na biodrach króciutką haftowaną białą spódniczkę, a na piersiach luźny koronkowy, głęboko wycięty staniczek. Przepyszne czarne sploty spadały na obnażone ramiona.
— Dziewczyno! jeszcześ nie ubrana? — mówi wchodząca matka, kobieta lat średnich, bardzo miłej powierzchowności.
— Zaraz się ubiorę! — odpowiada Renia.
To mówiąc, zbliża się przed lustro i zaczyna upinać krucze włosy.
Matka, usiadła na biegunowem krześle i kołysząc się lekko, mówi:
— Tobie coś do Romińskiego nie pilno, ty go tak wyszykujesz, jak zeszłego roku Gęsickiego.
— Niech się mama nie kłopoce. Tym razem danego słowa nie cofnę. Z Gęsickim było co innego.
— Ciekawam co? Gęsicki, ładny chłopiec, a dwuakrowa farma z pięknymi budynkami i całem zagospodarowaniem warta kilka tysięcy. Romiński porządny człowiek, ale gotówki pewno nie wiele ma. Zresztą Gęsicki był wychowany tu w Ameryce tak