Przejdź do zawartości

Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




XVI.
Prądy.

Zbliżyła się jesień. Dnie były coraz chłodniejsze, potrzeby wśród ubogiej ludności się wzmagały, a fabryki ciągle jeszcze stały pozamykane. Ci którzy nie mieli dachu nad głową, dotąd — nocowali gdzie się dało, — ale z nastaniem chłodniejszych nocy, snuły się nędzne postacie po oświetlonych ulicach, jak duchy pokutujące.
Najuczciwsi, pod chłostą biedy wyrodnieli, a wielu było takich, którym czarne dni rozpaczy — zbrodnie oświetlały.
Podczas, gdy kapitaliści tonęli w zbytkach, robotnicy marnieli z głodu.
Romiński jak tylu innych, nie miał też dachu nad głową. — Trochę rzeczy z kuferkiem zostawił u jakiejś familji; a zabrawszy z sobą tylko drogie pamiątki, oddał