Przejdź do zawartości

Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/134

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   130   —

mrok, by w nim na „ludzkim targu” łatwiej spieniężyć boskie ideały w figurkach, patrjotyczne w ubezpieczeniu na życie, polityczne w zachłanności praw człowieka.
— A jednak — westchnął Romiński, handlarzom tym, trzeba mimo wszystko, wybijać czołobitność — trzeba do nich się zbliżać.
Trzeba!...
Trzeba nawet teraz iść do katolickiego wydawnictwa, gdzie robiono mu także nadzieję jakiejś posady.
Wstał, powlókł się prosto przed siebie.
Czy przeznaczenie igrało z nim?...
Skoro bowiem otworzył drzwi wydawnictwa, ujrzał spotkaną już dwa razy kobietę. — Wychodziła właśnie, jak mu się zdawało, w dość dobrym humorze.
I tu — podobnie jak w domu Związkowym — czekając za zarządcą, był mimowoli świadkiem rozmowy tegoż — z drugim mężczyzną. Rozmowa tyczyła się kobiety i brzmiała niepochlebnie.
— Heród, baba! tej bieda nie dokuczy, mówił z sarkazmem katolicki zarządca, a gdy drugi mężczyzna nie odezwał się na to, — po małym przystanku ciągnął dalej: — Ona podobno do kościoła nie chodzi...
Romiński chciał już oświadczyć, że widział ją w kościele, ale w obawie, by nie po-