Przejdź do zawartości

Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   115   —

wadził w sądzie z kompanją kolejową sprawę zabitych.
Przypomniał też sobie, że w czasie krwawego wypadku odrzucił był ofiarowywaną mu pomoc w uzyskaniu odszkodowania. — Jeżeli zatem sprawa istotnie jest zagmatwaną, jak twierdził ostatnio dziennik i proces zostanie wznowiony, możeby więc było właściwem upomnieć się o swoją krzywdę?...
Uczucie szlachetności, które niegdyś wzięło nad nim górę, zmalało obecnie wobec widma nędzy.
Postanowił więc pójść nazajutrz do Domu Związkowego.
Z myślami temi, z ciężkich, czarnych obłoków cierpienia — wyłoniła się twarzyczka Anny... jej pożegnanie... krzyżyk zawieszony mu na szyi...
Bezmierny żal nim wezbrał za straconem szczęściem i za tą starą wiarą młodzieńczych ideałów. Wszystko zniknęło i został się tylko sam na pastwę cierpień.
Wspomnienia te ostrzem noża rozrywały mu piersi i biedny rozbitek, w bezbrzeżnej rozpaczy siłą modlitwy, skierował myśl w daleką przestrzeń — w nadziei ratunku.