Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/209

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z głębokiem łkaniem zaspokojonego nareszcie serca padła na pierś ojcowską... Marzenie jej życia było spełnione!... Gwiazda nadziei doprowadziła ją do celu.




ROZDZIAŁ XXVI.

Było to w maju. Polne kwiaty rozkwitały wśród zielonych trawników, a ptaki leśne śpiewały w gęstwinie, nucąc pieśń wiosenną. Marjorie, siedząc w oknie swego pokoju, ujęta jakby w ramę zieleni, zwieszającej się z góry w fantastycznych splotach, marzyła słodko z cichym uśmiechem szczęścia i spokoju na ustach.
Rozkosznie zeszła zima w Craignest, bo i cóż to obchodziło Marjorie, że zawieja szalała na dworze, a śnieżne zaspy pokrywały lasy i pola, gdy ona siedziała na kolanach ukochanego ojca, uszczęśliwiając go uśmiechem swym i rozmową, i rozpraszając dawne jego smutne wspomnienia. Nieraz też siadała do staroświeckiego fortepianu, na którym babka jej niegdyś jeszcze grywała, i śpiewała czystym i dźwięcznym głosem rzewne a przebrzmiałe dawno melodje, których ojciec słuchał z przejęciem, jakby zbudzonego echa przeszłości.
Generał odchorował ciężko silne wzruszenie, jakie przebył, odzyskując swą córkę. Przy jego to łożu Marjorie poznała i zaprzyjaźniła się ze stryjem Percy, i za jego namową uprosiła ojca, aby zrezygnował z wojskowej służby i podał się do dymisji.
— Nie mogłabym znieść twojej nieobecności, papo! — mówiła ze łzami w oczach. Co widząc, generał kazał jej natychmiast usiąść do biurka i napisać prośbę o uwolnienie go od służby.
Jakże on ją pieścił, jak dogadzał swojej jedynaczce! Chciałby ją był zarzucić strojami i kosztownościami. Ale Marjorie ze zwykłą swoją prostotą broniła się od tego, mówiąc:
— Na co mi to? drogi ojczulku! Czyż mnie więcej kochać będziesz w jedwabnej sukni, niż w wełnianej?
— Nie myśl, że długo będę tak pobłażliwym! — odparł generał, udając zagniewanego. — Napisałem dziś rano do Wirginji, dając jej carte blanche do najpierwszej modystki. Czy sądzisz, że zaprezentuję w towarzystwie moją jedynaczkę w starej wełnianej sukni? Nie; zachowam takową dla mego domowego ptaszka, dla mego skowronka, który przez całą zimę radował moje serce piosenkami o wiośnie.