Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Potem już przytomniej zaczęła opowiadać o nędzy, jaką wycierpiała ostatniemi czasy, i o znęcaniu się nad nią starej Molly.
Z wdzięcznością wspominała o dobroci Nancy i doktora Boddy. Jedno szczególniej odezwanie się jej zwróciło uwagę miss Wirginji.
— Nigdy nie ubierałam się tak, jak teraz, w koszulkę tylko i spódniczkę... — rzekła, rumieniąc się ze wstydu i dotykając brudnej, perkalowej sukienki. — Nancy powiedziała mi, że sprzedała moje ubranie, aby mieć za co kupić dla mnie lekarstwa. Niech pani więc wybaczy, że tak się przedstawiam... — Wymówiła to z takim spokojem, pełnym wrodzonej godności, że miss Wirginja pomyślała sobie w duchu:
— Mówi prawdę. Znać, że była wychowaną w dostatku. Nigdy w życiu nie zdarzyło mi się widzieć oczu tak sympatycznych.
Tymczasem nadeszła pokojowa i ze zdumieniem wpatrywała się w obdartą i łachmanami odzianą dziewczynkę, którą miss Clive trzymała za ręce. Wirginja wysłała ją co prędzej po swoją własną pannę służącą, i po chwili pojawiła się w pokoju niemłoda mulatka, miłej bardzo i przystojnej powierzchowności. Była bardzo czysta i schludnie ubrana, a mowa jej zdradzała, że otrzymała pewne wykształcenie.
— Miss Ginny! — zawołała, załamując ręce ze zdziwienia. — Cóż to panienka znowu zrobiła? Gdzie panienka wyszukała to maleństwo? Biedne dziecko! — dodała, pochylając się nad drżącą Marjorie. — Czyś ty chora? chodź do mnie, chodź do starej Myrjam.
— Dobrze robisz, Myrjam — z zadowoleniem rzekła miss Clive, widząc, z jaką troskliwością posadziła małą na kolanach. — Znalazłam ją w omnibusie w towarzystwie okropnej, starej kobiety... ale później o tem — dodała, widząc, że Marjorie na nowo płakać zaczyna. — Opowiem ci później. Zadzwoń i każ zaraz małej podać śniadanie, a potem przyrządź jej ciepłą kąpiel. Wychodzę zaraz na miasto, aby kupić jej jaką gotową sukienkę, a gdy tylko ojciec nadejdzie, zapytam go, czy mi pozwoli zabrać z sobą to biedne dziecko do Filadelfji.
— A co dobry pan powie na to? — z uśmiechem odparła Myrjam, głaszcząc delikatnie główkę dziewczynki. — Powie, że pannusi zawsze się czegoś nowego zachciewa...
— Tak — rzekła miss Clive, śmiejąc się serdecznie z wiernej sługi, która, do złudzenia naśladowała głos jej ojca. — Powie to i, jak zawsze, pozwoli mi zrobić, co zechcę. Moja dobra