Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zastał je zamknięte na klucz. Tu stały sługa znacząco spojrzał na panicza, który pobladł nagle.
— Tak — rzekł, udając obojętność — odpowiedziała mi coś niegrzecznego przy obiedzie i wsadziłem ją za to na pokutę. Później widziałem ją, jak schodziła na dół, szukając Dandysa. A teraz, Johnie, podaj mi śniadanie; pójdę rozmówić się z policjantem.
Lizeta zachodziła w głowę, co robić. Żywa i energiczna dziewczyna przywiązała się szczerze do Marjorie i gorąco ubolewała nad jej losem; a choć była o tyle przezorną, że nie zwierzała się ze swoich przypuszczeń przed innemi sługami, podejrzywała mocno, że Horacy był przyczyną tajemniczego zniknięcia dziecka. Los jednak sprzyjał niegodziwemu chłopcu, bo zaraz zrana Jack Miller przyszedł upomnieć się o Hydera, na którego szybkiem usunięciu zależało wiele Horciowi.
Za chwilę potem ujrzał nadjeżdżającą karetę, z której wysiedli jego ojciec i matka.
Zanim pani Wilder przestąpiła próg domu, syn zaskoczył jej drogę, wołając:
— Mamo droga! stało się wielkie nieszczęście!... Marjorie zniknęła gdzieś bez wieści i niema jej od wczoraj!
Powstało ogólne zamieszanie. Lizeta nadbiegła, tłumacząc się żywo i ze łzami, a pani Wilder, nie rozumiejąc jeszcze dobrze, o co chodzi, dostała nerwowego ataku. Pan Wilder daremnie podnosił głos, chcąc się czegoś dowiedzieć; nikt go nie słyszał wśród ogólnego gwaru i kobiecego lamentu. Nakoniec odprowadził syna na bok i, zamknąwszy drzwi bibljoteki za sobą, zapytał go, co to wszystko znaczy?
— To, ojcze — odparł chłopiec, ważąc swoje słowa w śmiertelnej obawie, aby nie popaść w podejrzenie — że Marjorie znikła gdzieś z domu w niewytłumaczony sposób... Lizeta sądziła, że ona jest ze mną, ja zaś byłem sam w moim pokoju i o ile wiem, mała wcale nie była na górze.
— Horacy — rzekł ojciec, wpatrując się w niego surowo — jaki brałeś udział w całej tej tajemniczej sprawie? Marjorie nigdzie nie ośmielała się wychodzić sama, matka jej tego zabroniła, a wiesz, jak była posłuszną; musiała zajść bardzo ważna przyczyna, która ją skłoniła do tego kroku!
Horacy zmieszał się i spuścił oczy przed badawczem spojrzeniem ojca.
— Papa zawsze był niesprawiedliwym względem mnie! — zawołał namiętnie. — Cóż mnie ta mała obchodzi? Czyż moją rzeczą było ją pilnować?! Była krnąbrna i zuchwała względem