Strona:PL Gould - Gwiazda przewodnia.djvu/045

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— O! pani! — w radosnem uniesieniu zawołała dziewczynka, wyciągając ku niej obie ręce.
— Cicho, pobudzisz dzieci! — i złożywszy pocałunek na czole sieroty, miss Brooks odeszła, a po chwili Urszula przyniosła Dolcię, którą Marjorie gorąco przytuliła do serca; nie czując się już tak bardzo opuszczoną, zasnęła uspokojona.




ROZDZIAŁ VII.

Okna wytwornego buduaru pani Marston otworzone były szeroko, przepuszczając przyćmione słoneczne promienie i fale wiosennego powietrza, przesiąkłego zapachem kwiatów. W postawie nawpół leżącej siedziała na bujającym się fotelu pani Wilder, kobieta lat średnich o pięknej jeszcze, choć pobladłej twarzy; w jej nieco stłumionym głosie czuć było znużenie i nieukontentowanie. Bogate fałdy ciemno-fiołkowej, jedwabnej sukni szeroko zaścielały dywan, ręce jej obciążone były złotemi bransoletami, a na palcach mnóstwo miała kosztownych pierścieni, które nerwowym ruchem przesuwała ciągle z jednego palca na drugi.
— Taki kłopot mam w domu... — użalała się pani Wilder przed przyjaciółką. — Mąż mój ciągle tylko łaje Horcia, choć biedny chłopiec nie jest przecież w niczem gorszy od swoich rówieśników. Że sobie trochę poswawoli, to i cóż w tem znowu tak bardzo złego?...
— Hm!... — dyplomatycznie odchrząknęła pani Marston, przypomniawszy sobie, jakie tortury znosić musiała podczas ostatniej wizyty swojej u pani Wilder, z przyczyny źle wychowanego szesnastoletniego wyrostka, nie uznającego niczyjej powagi nad sobą.
— Jakie to nieszczęście, że straciłam córeczkę! — ciągnęła żałośnie, pani Wilder. — Miałaby dzisiaj około dziesięciu lat i stanowiłaby dla mnie takie mile towarzystwo! Tak zawsze pragnęłam mieć jakąś małą istotę, którąbym mogła pieścić i stroić! Mój mąż tak ciągle wspomina naszą zmarłą Ewelinkę, że już mi przychodziło na myśl zaadoptowanie jakiej małej dziewczynki. Raz nawet byłam bliską zawarcia umowy z jedną Szkotką, która chciała mi oddać swoją córeczkę, śliczne dziewczątko z siwemi oczami (jedyny kolor oczu, jaki lubię), ale za warunek postawiła, że będzie jej wolno odwiedzać ją co sobota.