Strona:PL Goffred albo Jeruzalem wyzwolona Tom II.djvu/295

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



Pieśń dwudziesta.
ARGUMENT.
Woyska obiedwie wchodzą w bóy straszliwy,
Gdzie wielka liczba z obudwu stron ginie;
Soliman z zamku wypada, teskliwy
Że się nie biie z inszemi w równinie.
Rynald sułtana zabił, a szedziwy
Grabia z Tolozy — pana w Palestynie.
Śmierć wielki rycerz rozwodzi Armidzie;
Zwyciężca wesół, do kościoła idzie.
1.

Iuż słońce ludzie do zwykłych budziło
Robót, iuż dziesięć godzin dnia miiało,
Kiedy pogaństwo, które w zamku było,
Coś czarnawego z daleka uyrzało,
Co pola — nakształt mgły iakiey — okryło;
Ale po chwili nakoniec poznało:
Woysko egipskie, które zasłaniało
Nieba kurzawą, pola okrywało.