Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziemy nadal uchodzić za męża i żonę, najmę małe mieszkanko, będziesz siedziała w domu i zajmowała się gospodarstwem, ja zaś jako silniejsza i czujniejsza będę dalej zarabiała na chleb rzemiosłem mego ojca.
Lepszą radę trudno było znaleźć; najęłyśmy dwa małe umeblowane pokoiki na szóstem piętrze w jednej z podrzędniejszych ulic Frankfurtu. Do pierwszego z nich nie dochodziło wcale światło dzienne, gdyż nie posiadał okna i lampka wciąż musiała się tam palić. Sypialny pokoik, aczkolwiek jeszcze mniejszy, miał okno, więc był trochę weselszy. I tak komorne tych dwóch nędznych pokoi przechodziło naszą możność; pieniądze otrzymane za pierścionek rozeszły się już były prawie zupełnie, a słaba była nadzieja, żeby Amanda nie znając nikogo i mówiąc li tylko po francusku, językiem znienawidzonym przez tubylców, mogła łatwo znaleźć zarobek. Jednakowoż nam się poszczęściło, tak że nawet odłożyłyśmy cośkolwiek na czas mego rozwiązania. Ja nie ruszałam się z domu, Amanda nie władając niemieckim, nie robiła też żadnych znajomości, oprócz najkonieczniejszych.
Nareszcie przyszło na świat moje dziecko, moje biedne, gorzej niż pozbawione ojca dziecko! Uprosiłam Boga, żeby to nie był chłopiec, bo obawiałam się żeby nie odziedziczył dzikiej zwierzęcej natury swojego ojca. Córeczka zato była moją własną, lecz nie wyłącznie moją, gdyż wierna Amanda wprost szalała za dzieckiem i więcej je pieściła niż rodzona matka.
Musiałyśmy poprzestać na pomocy sąsiedniej akuszerki; odwiedzała nas często, przynosząc za-