Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wtrącać się do swoich interesów; gdyby jaki list nadszedł, jego to rzecz oddać go pani lub nie oddać; Amanda zaś ma pamiętać, iż jest to pierwsze ostrzeżenie, ale i ostatnie. Mówiąc to odebrał jej z rąk świecę i wypchnął ją za drzwi. Przez ten czas jego towarzysze starali się zasłaniać sobą leżącego trupa. Usłyszałam, jak za nią drzwi na klucz zamykano, wszelka nadzieja ucieczki była stracona, wzdychałam tylko, żeby to, co się stać miało, nastąpiło jak najprędzej, gdyż czułam, iż moje nerwy dłużej nie wytrzymają. Jak tylko zmiarkowali, że oddaliła się o tyle, iż już nie może ich słyszeć, obydwaj mężczyźni napadli na mego męża z najostrzejszemi wymówkami, że jej nie zatrzymał, nie uwięził, a nawet nie zabił, utrzymując, że widzieli jak jej oczy zatrzymały się na trupie, którego znów obecnie pan de Tourelle kopał w napadzie złości. Mimo iż mówili do niego jak do sobie równego, zauważyłam w ich głosie rodzaj obawy; zapewne był ich dowódcą. Odpowiedział drwinkowato, że ciężko dać sobie radę, gdy się ma do czynienia z głupcami, że założyłby się, iż Amanda mówiła prawdę, a była wystraszoną z powodu obecności swego pana, którego nie spodziewała się zastać, że na pewno rada, iż skończyło się na wyrzuceniu za drzwi, pobiegła do swojej pani, której on łatwo wytłumaczy, dlaczego tak nagle wrócił w nocy. Lecz jego towarzysze zaczęli mnie przeklinać, utrzymując, że pan de Tourelle, odkąd się ożenił, był do niczego, że tylko się stroi, perfumuje i mizdrzy, że oni byliby mogli mu wynaleźć dwadzieścia ładniejszych i rozumniejszych ode mnie dziewcząt. Odpowiedział im, że mu się podobam i że to wystarcza. Podczas tej rozmowy coś robili z nieboszczykiem, czego