Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— No, teraz niech się pani zabawi z kotkiem — rzekła — a ja pójdę powiedzieć, by podano kawę.
Rozgniewałam się, iż uważała mnie za rozgrymaszone dziecko, które kociak pocieszy; nie zwierzając się ze wszystkiego, opowiedziałam część moich trosk wcale nie urojonych; poznałam z jej miny, że poczciwa dusza więcej wiedziała niż to, co jej mówiłam, i że tylko z życzliwości dla mnie wspomniała o kocie.
Zwierzyłam jej się, że już tak dawno nie miałam wiadomości od ojca, że on był stary i że może go już nie zobaczę, że nigdy nie przypuszczałam idąc zamąż, iż tak zupełnie z nim się rozłączę; opowiadałam też o moim rodzinnym domu i o mojej młodości i to mi ulgę przyniosło.
Amanda słuchała ze współczuciem, zwierzyła mnie też nawzajem niektóre wypadki i zmartwienia swojej przeszłości, poczem poszła po kawę, którą dawno powinni byli mi przynieść, ale w nieobecności męża, służba mało się o mnie troszczyła.
Niebawem wróciła, niosąc kawę z ciastem.
— Niechże pani je, trzeba się odżywiać, ci co dużo jedzą, są może w dobrym humorze. Przytem mam dobrą nowinę dla pani, oto zobaczyłam w kuchni na stole duży pakiet listów, które świeżo nadeszły ze Strassburga, a wiedząc jak pani zależy na wiadomości z domu, rozwiązałam sznurek, patrząc, czy niema jakiego listu z Niemiec; akurat znalazłam jeden, kiedy wpadł lokaj, wytrącił mi go z ręki i nawymyślał za to, że ważyłam się odwiązać listy. Powiedziałam mu, że szukałam listu do pani, i że zdaje mi się, iż jeden nadszedł; na to zaczął kląć, mówiąc, że to do mnie nie należy, że ma stanowczy rozkaz, ażeby w nieobecności pana, wszyst-