Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chcę być twoją najdroższą siostrą, twoją najmłodszą przyjaciółką. Czyś zrozumiał? Andrzej nie ruszył się. Biorąc jego skronie między swe ręce, podniosła mu czoło; zmusiła go do patrzenia w oczy.
— Czyś zrozumiał? — powtórzyła głosem jeszcze bardziej czułym, bardziej uległym.
— Jej oczy, w cieniu długich rzęs, zdawały się jakby zanurzone w jakimś przeczystym i przesubtelnym olejku. Górną wargę jej nieco otwartych ust, zdjęło lekkie drżenie.
— Nie; tyś mnie nie kochała, ty mnie nie kochasz! — wybuchnął w końcu Andrzej, odrywając od swych skroni jej ręce i cofając się wstecz, gdyż czuł już jak w żyły wnikał mu ten żar, który wypromieniały jej źrenice nawet mimowolnie i doznał jeszcze dotkliwszej boleści, że stracił materyalne posiadanie tej przepięknej kobiety. — Tyś mnie nie kochała! Tyś miała wówczas serce zabić, swoją miłość, nagle, prawie zdradziecko, kiedy ona dawała ci najmocniejsze upojenie. Uciekłaś mi, opuściłaś mnie, zostawiłaś mnie samego, przerażonego, pełnego boleści, oślepionego niedawnymi obietnicami. Tyś mnie nie kochała, ty mnie nie kochasz! Po tak długiej rozłące, pełnej tajemnic, niemej i nieubłaganej; po tak długiem oczekiwaniu, wśród którego strawiłem kwiat swego życia, żywiąc w sobie smutek, drogi mi, ponieważ pochodził od ciebie; po tak wielkiem szczęściu i tak licznych cierpieniach, oto wracasz w miejsce, w którem każda rzecz chowa dla nas żywe wspomnienie i mówisz mi słodko: „Nie jestem już twoją. Bądź zdrów“. Ach, ty mnie nie kochasz!
— Niewdzięczny! Niewdzięczny! — zawołała Helena, zraniona gniewnym prawie głosem młodzieńca. —