Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w małe aleje, zamknięte dla powozów, przeszukując każdy kącik: daremnie. Osoby siedzące na ławkach śledziły go oczami, zaciekawione, gdyż jego niepokój był zbyt widoczny.
Ponieważ Willa Borghese była otwarta, Pincio odpoczywał spokojnie pod tym omdlewającym uśmiechem lutego. Rzadkie powozy i nieliczni przechodnie przerywali pokój wzgórza. Drzewa jeszcze nagie, białawe, niektóre trochę liljowe, wznosiły ramiona w niebo delikatne, posnute przesubtelnymi pajęczynkami, które wiatr rozrywał i niszczył swym tchem. Pinie, cyprysy i inne zawsze zielone rośle przybierały nieco z ogólnej bladości, odymiały się, traciły barwę, zlewały się w powszechny akord. Różnorodność pni, zaploty gałęzi czyniły jednostajność hermów bardziej uroczystą.
Czyż nie falowało jeszcze w tem powietrzu coś ze smutku Donny Maryi? Oparty o bramę Willi Medici, trwał Andrzej kilka minut, jakby przygnieciony ogromnym ciężarem.
I ta jego zmienność trwała dalej w dniach następnych, z tymi sennymi torturami, z torturami gorszymi, z kłamstwami okrutniejszymi. Wskutek zjawiska nierzadkiego pośród zamętu moralnego u ludzi żyjących umysłem, miał teraz straszną jasność, już bez omroczeń, bez zaćmień. Wiedział, co czyni, i potem sądził to, co uczynił. I wzgarda dla siebie samego dorównywała w nim lenistwu woli.
Lecz właśnie te jego nierówności i niepewności i dziwne milczenia i jego dziwne wylewy i wszystkie wogóle osobliwości przejawów, które powodował taki stan umysłu, powiększały, podniecały namiętne współczucie Donny Maryi. Widziała, że on cierpi, doświadczała z tego powodu bolu i tkliwości i myślała. — Po-