Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

był średniego wzrostu, bardzo szczupły, ogromnie nerwowy, z oliwkowem obliczem, któremu nadawały dumy wąsy podkręcone do góry i mała szpiczasta bródka na sposób Karola I w portretach Van Dyck’a. Sperelli był o wiele wyższy, smuklejszy, lepiej zbudowany, przepięknego kształtu, pewny i spokojny w równowadze wdzięku i siły, z pogardliwym wyrazem wielkiego pana w całej osobie. Patrzyli sobie nawzajem w oczy; i obaj odczuwali nieokreślny dreszcz na widok nagiego ciała przeciwnika, ku któremu zwracało się subtelne ostrze. Pośród ciszy słychać było świeży szmer wodotrysku zmięszany z szelestem wiatru po pnących się różowinach, których niezliczone białe i żółte róże drżały.
— Do ataku! zawołał baron.
Andrzej Sperelli oczekiwał od Rùtola gwałtownego natarcia: lecz ów się nie ruszył. Przez minutę obaj badali siebie nawzajem, nie uderzając na się, prawie nieruchomo. Sperelli, przysiadł głęboko odsłonił się zupełnie, podnosząc szablę do wysokiej tércy; i wyzywał przeciwnika zuchwałymi spojrzeniami i tupotem nogi. Rùtolo ruszył naprzód z fintą: pchnięciem wprost, przydając mu okrzyk, na sposób niektórych szermierzy sycylijskich i walka zaczęła się.
Sperelli nie rozwijał żadnej zdecydowanej czynności ograniczając się prawie zawsze na paradach, zmuszając przeciwnika do wyjawiania wszystkich zamiarów, do wyczerpania wszystkich środków, do rozwinięcia wszystkich różnorodności swojej gry. Parował czysto i szybko, nie ustępując ze stanowiska, z podziwienia godną ściłością, jak gdyby to było na podłodze, w szkole szermierczej, wobec nieszkodliwego floretu; podczas gdy Rùtola nacierał gwałtownie, przy każdym ciosie wy-