Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

JULJA (zaczyna grać powoli). Powiedziałam, że małżeństwo nie jest idyllą.
WISIA (wpadając nagle pomiędzy wszystkich).. Wiecie, Ziunia się upudrowała!
ZIUNIA. Nie prawda!
WISIA. Prawda, sama słyszałam, mówiła!
ZIUNIA. Idź stąd, ty nieznośna!

(Służąca dawno wniosła tort, wino w małych kieliszkach, cukierki, pomarańcze, aby panienki jadły i piły).

MANIA. Ja gdzieś słyszałam, że małżeństwo jest grobem miłości.
LILI (pretensjonalnie). To zależy pewnie od żony. Ja sądzę, że można miłość wszędzie utrzymać!
JÓZIA. Swoją drogą, jakby mnie mąż nie kochał, to jabym mu włosy z głowy powyrywała.
ZIUNIA. A jakby był zupełnie łysy?

(Okropny chichot wśród panienek).

JÓZIA. Cicho, subordynacja, za łysego nie pójdę, mój mąż musi być!...
ZIUNIA. Rudy!

(Znowu śmiech).

JÓZIA (do Ziuni). Głupia jesteś. Już ja wiem jaki on będzie...

(Julja gra gawota, panienki powoli podchodzą do fortepianu i zaczynają nucić, najprzód Frania, za nią inne i formuje się grupa, która rozwija się w łańcuch, prowadzony