Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

KORSKI. Mam żal do tych nieznanych. Zamąciły nam spokój. Weszły niepotrzebnie w nasz krąg świetlany.
JADWIGA. Gdyby... ale one są w cieniu i przez to są straszniejsze. Przeczuwam je obie, jak dwa cienie...

(zamyka oczy i siedzi nieruchomo — długa chwila milczenia).

KORSKI (niskim i cichym głosem). Podziwiam w tej chwili rzecz piękną i wzniosłą. Mam dowód kobiecej, jakby tu powiedzieć, konfraternji bólu. — Pani cierpisz — cierpieniem dwóch nieznanych kobiet, jakkolwiek winy twej w przyczynie ich smutku niema.
JADWIGA (z zamkniętemi oczami). O! być przyczyną takich smutków byłoby zbyt straszne.
KORSKI. I myślę, że musi to być sensacja niezwykła.
JADWIGA (jakby zbudzona). A... pan mówisz w tej chwili o sensacji?
KORSKI (zamyślając się). Tak. Dla kogoś kto jak pani zna smutek tylko w teorji to odczuwanie smutku drugich musi być pewną łagodną sensacją.
JADWIGA (patrząc na niego i mówi spokojnie ocierając oczy). Pan mnie nie rozumie.
KORSKI (żywo) Ale przeciwnie. Ja wyczuwam niemal wszystko, co się w pani dzieje.