Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
FEDYCKI.

A co mówiłem?...

(słychać pukanie do drzwi, Fedycki idzie, uchyla drzwi i mówi).

Niech się wypcha!...

ŻONA
(która zdjęła kapelusz).

Co tam?

FEDYCKI

Ten głupiec, co mieszka obok kazał powiedzieć, że teraz komponuje...

ŻONA.

Co — rebusy?

FEDYCKI.

Nie — jakieś muzyki i że mu gramofon przeszkadza.

ŻONA.

Także coś! Na złość mu! na złość mu!

(piją koniak, jedzą owoce, gramofon wreszcie urywa z wrzaskiem, bo jest zepsuty).
FEDYCKI.

Już umiem jeździć na rowerze!

ŻONA.

E?

FEDYCKI.

Przejechałem wczoraj dziecko i psa i nie spadłem!

ŻONA.

Co ty mówisz? Chciałabym widzieć mego męża na rowerze? Toby wyglądał! Co?