Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. IV.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A oto — wydarto mnie — z głębiny kołyski mej grobowej. — I z moich strzępów z których jestem — oddarto najgorszy strzęp. — Bo najstraszniejsze zło. Nie zbrodnię, nie zawiść, nie mord. Obdarto większe zło. Głupotę ludzkich zjaw. I bryznie moja krew na piękno, dobro, na to — co światłem drobnych istnień jest i ich tchnieniem jedynem. Jak cień tak bryznie ta krew — jak wielki szary cień...

(po chwili).

Będziecie się śrniać... tak! będziecie się śmiać. A przecież to ze mnie strzęp, to z ludzkiej duszy strzęp! Ci którzy są o... tam, nie — nie są wcale źli. — Zabawni będą czasem, zwłaszcza ten pośród nich, który, gdy zechce swoje czyny naginać do ich czynów — rozumem swoim głupszy zdawać się będzie jeszcze od tych, co syntezą głupoty wszystkich raczej są. — Zabawni będą czasem — a przecież to... moja krew, to ludzkiej duszy krew, to bólów wszystkich ból...

(powstając).

Mój ból! mój ból!... Nie grom, nie rozpaczliwy krzyk dławionych zbrodnią zjaw, albo nurzanych w jadzie i w błocie potężnych serc. Lecz drobiazg zatrutych strzał, niszczonych szlachetnych myśli, myśli nieśmiało poczętych, cierpienie dziecięcych serc. i o niby wielkie nic. A przecież to gaśnie lampa, którą roz-