Przejdź do zawartości

Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. I.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
SMOLKIEWICZ.

Tak, w twojem imieniu.

ANNA.

Jak śmiałeś? jakiem prawem?

SMOLKIEWICZ.

Prawem twego męża.

ANNA.

Prawo męża rozciąga się jedynie do pewnych granic. Tam gdzie już objawia się podłość, prawo to ustaje.

SMOLKIEWICZ.

Nie podłość, ale przezorność i rozsądek.

ANNA.

Podłość, podłość, mówię!... Rastawiecki mnie obraził, ciężko obraził.

SMOLKIEWICZ.

Przesada!

ANNA.

To ja sądzić mogę, nie ty! bo ty zatraciłeś już poczucie godności... Ach, dość tego! Dłużej twojego narzucania mi woli nie zniosę. W tym fałszu, w tej obłudzie żyć nie chcę, nie będę...