Strona:PL Gabriela Zapolska - Moralność pani Dulskiej.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
HANKA.

Proszę wielmożnej pani, to... przez panicza.

DULSKA.

A...

HANKA.

Tak... ja nie chcę — bo to...

DULSKA.

Znowu?

HANKA.

Ciągle — a to to — a to tak... a ja przecież...

DULSKA (nie patrząc na nią).

No — dobrze. Ja mu powiem.

HANKA.

Proszę wielmożnej pani — to na nic. Przecież wielmożna pani już nie raz, nie dwa mówiła, że mówiła...

DULSKA.

No — ale teraz to pomoże.

HANKA.

Bo ksiądz mówił żeby odejść.

DULSKA.

Czy ty u księdza służysz, czy u mnie?