Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/218

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niemogąc przypomnieć sobie — o co tu właściwie chodzi.
Wreszcie pamięć mu wróciła.
Do dyabła! cóż teraz zrobić z tą całą historyą! Plątać ją dalej — jak? — konceptu mu zabrakło.
Nagle wspaniała myśl zaświtała mu jak gwiazda zbawienia.
Uśmierci ją!
Tajemnicza dama umrze...
I z ponurą twarzą, grubym głosem, opowiedział pochylony nad swoją kawą — że — czarna dama umarła w Nicei... na suchoty, miesiąc temu, a ostatnie jej słowo było „Ireneusz“...
Powiedziawszy to — zamyślił się głęboko, smutny i znękany.
Słuchacze uszanowali jego boleść — ogólnem milczeniem. Od tej chwili, aureola cierpienia otoczyła czoło Irka; zaczął chodzić zgarbiony, jakby smutkiem do ziemi przyciśnięty.
Pluł wzgardą na wszystkie kobiety tęskniąc do tej jednej, szacunku i miło-