Strona:PL G Flaubert Salammbo.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wpadającego przez ciasne strzelnice, widzieć się dawały porozrywane łańcuchy...
Oto wszystko co pozostało po jeńcach wojennych...
Teraz Hamilkar pobladł niezmiernie, ci, co patrzyli za nim z oddali, spostrzegli, iż się oparł ręką o mur, aby nie upaść. Wtem znowu rozległ się trzy razy, raz po raz głos szakala; bohater kartagiński podniósł głowę, nie wyrzekł słowa, nie uczynił żadnego ruchu... Lecz skoro tylko słońce się skryło... zniknął i on poza płotami kaktusów. A... wieczorem na zgromadzeniu senatu w świątyni Eschmuna, wszedłszy, oświadczył:
— Światła Baalów, przyjmuję dowództwo sił punickich przeciwko armji barbarzyńców!





VIII.
Bitwa nad Makarem.

W następnym dniu Hamilkar zażądał od Syssitów dwustu dwudziestu trzech kikarów złota; nałożył podatek czternastu szekelów na bagaż, ustanowił składkę od kobiet, opłaty nawet od zieci, i rzecz niesłychana przedtem w dziejach Kartaginy, że zgromadzenia kapłańskie musiały również dostarczyć pieniędzy. Oprócz tego suffet pozabierał wszystkie konie, muły i wszelką broń. Niektórzy chcieli utaić swoje skarby, lecz sprzedawano ich posiadłości nieruchome. Ażeby zawstydzić skąpców, Barkas sam ofiarował sześćdziesiąt rynsztunków i półtora tysiąca gomorów mąki, to jest tyle, ile całe stowarzyszenie handlujących kością słoniową.
Wysłał zaraz do Ligurji po najem żołnierzy; przybyło trzy tysiące górali przywykłych do walk z nie-