Strona:PL G Füllborn Tajemnice stolicy świata.djvu/832

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pisał nazwisko tego, którego nigdy nie widział, było to bez wątpienia zjawisko, nietylko wiele dające do myślenia, lecz nadto rzucające szczególne światło na niepojętą, tajemniczą zdolność duszy chłopca.
Byłże to rodzaj przeczucia, które w chwili niebezpieczeństwa powstało w rozpalonym umyśle chłopca? przeczucia, jakiego często doznają szczególniéj nerwowe natury?
Eberhard uspokoił się, gdy lekarze, uważając na działanie lekarstwa i chłodzących okładów, zapewnili go, że życiu małego ulubieńca nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.
Ucałował jeszcze bardzo niespokojnie śpiącego, i po cichu wyszedł z pokoju, poleciwszy płaczącéj Urszuli nadzór i troskliwość o chorego.
Wiedział, że Janka wielce kochała, i gdy swoją obecnością uspokoił go, niesłyszany wyszedł z chłodnego, ocienionego, rozległego pokoju.
Cały ten wypadek wywarł w pałacu tém większe wrażenie, że wszyscy chłopca lubili, a prócz tego wiadomo było, że książę kochał go całém sercem!
Służba mówiła sobie, że dostojny i dobrotliwy pan, w tym chłopcu szuka wynagrodzenia za swoje utracone dziecię.
Rzeczywiście takie było zdanie tylko sług. Bo kto znał duszę Eberharda, kto w ogóle pojmował miłość ojcowską, ten wiedział, że nic nie wynagrodzi, ani zastąpi utraconego dziecięcia.
Serce Eberharda równie jeszcze gorąco bolało, i tęskniło niewypowiedzianie więcéj niż kiedykolwiek do nieszczęśliwéj córki — nie szukał więc i nie znalazł w małym Janku ani pociechy ani wynagrodzenia.
Wiązała go jednak z chłopcem jego miłość i przychylność, tudzież myśl, że mały Janek był podrzutkiem i niemową.
Eberhard kochał to dziecię — kochał jakby mocą jakiejś skrytéj potęgi, goręcéj i silniéj, aniżeli dotych-