Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/443

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tak skończył Mikołaj II, jego żona heska księżniczka, Aleksandra Teodorówna, cztery księżniczki: Olga, Tatjana, Marja i Anastazja, tak zginął cesarzewicz następca tronu, ataman wszystkich wojsk kozackich, i tak zginął lejb-medyk, dr. Botkin, i troje służby, troje ludzi szlachetnych, dzielnych, bo wiernych w niedoli.
Tak dokonano ostatniego w naszej epoce królobójstwa, tak załatwiono się z ostatnim, w prostej linji, potomkiem Pawła I, Mikołaja I, Aleksandra II i Aleksandra III.
Okrutny ten mord, ponury mord, chytry a podły mord. Bez wstrętu, bez oburzenia, ani o nim wspomnieć.
Zamiast szafotu Ludwika XVI, zamiast sądu nad Karolem I, angielskim, banda hyclów rozstrzeliwująca jakby wściekłych psów stado, stado napadnięte w nocy, znienacka, przebiegle a nikczemnie.
Rewolucja Francuska, Rewolucja Angielska miały swój majestat, miały poczucie honoru, miały odwagę pomszczenia śmiało, odważnie krzywd miljonów.
Mikołaj II był wielkim przestępcą. Był dobrym ojcem rodziny, był wzorowym mieszczuchem, ale był złym, był występnym monarchą, bo był słabym, bo był otoczony dworakami, bo był oszukiwany i bo chciał być oszukiwanym, bo się wahał, bo stał się ofiarą intryg i podszeptów, bo przyrzekał i nie dotrzymywał, bo nie miał woli, bo nie miał odwagi, bo do ostatniej minuty panowania swego nie rozumiał, że każdy jego błąd, każda chwiejność, każdy brak decyzji zamienia się w klęskę dla miljonów, niesie zgubę krociom i tysiącom ludzi.
Mikołaj II pragnął żyć jeszcze, pragnął żyć w ciszy, w zapomnieniu, tego jedynie podobno pragnął…
To życie bodaj mogli byli zachować Mikołajowi II