Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/438

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pnia, wywieziono ją niespodziewanie do Tobolska, na Syberję.
Stało się to za sprawą Kiereńskiego. Była może w tem zesłaniu chęć ocalenia pułkownika Romanowa… Petersburg był tuż, obok Carskiego Sioła, a w Petersburgu bolszewizm już zęby szczerzył.
W Tobolsku już nie było pałacu cesarskiego. Na mieszkanie wyznaczono rodzinie cesarskiej pospolity dom miejscowego gubernatora.
W domu tym pułkownik Romanow spędził szereg długich miesięcy.
„Porządek domowy“ w Tobolsku początkowo niczem się nie różnił od carskosielskiego. Było mniej przestronno, szczupło, lecz jeszcze dosyć zamożnie.
Dopiero gdy w miesięcu wrześniu zjawił się w Tobolsku „komisarz“ wydelegowany do czuwania nad rodziną cesarską, komisarz w osobie byłego więźnia politycznego, warunki zaczęły się zmieniać.
Komisarz zresztą stosował względnie jeszcze łagodne środki, mające nieco upokorzyć wczorajszego samowładzcę. Więc, naprzykład, wydał ex-cesarzowi, jego rodzinie i jego świcie, złożonej już z ośmiu tylko osób, karty tożsamości… z fotografjami. Uwięzieni musieli teraz co chwila te karty pokazywać zmieniającym się strażom, które z powagą sprawdzały czyli fotografja Mikołaja II jest podobna do pułkownika Romanowa.
Tutaj wszyscy uwięzieni ucierpieli mocno wskutek ostrego klimatu syberyjskiego i braku ruchu i tak dalece, że komisarz sprowadzić kazał dla „pułkownika“ zapas drzewa do rąbania, aby w ten sposób zapewnić mu odrobinę fizycznego zmęczenia, przy możności lepszego zaopatrzenia pieców. Ponadto, tenże komisarz zezwolił łaskawie, w dni pogodne, wychodzić swym