Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

munistę? Czyż cesarz samowładca istotnie mniemał, że w Rosji już zgasła wszelka myśl, wszelkie zastanowienie, wszelki odruchowy krytycyzm?!
Tak — zbrodnią było zabójstwo Aleksandra II! — Polityczną zbrodnią, ale zbrodnią! —
Lecz, godząc się na to stanowcze orzeczenie, godząc się na prawo śmierć za śmierć — mimowoli trzebaby zapytać, ile lat za wiele panował, Cesarz Aleksander II?! O ile lat spóźniły się mordercze bomby Rysakowa i Hryniewieckiego?!
Pytania to straszne, bo zmierzające do zbrodni królobójstwa, człowiekobójstwa, ale straszniejszą stokroć jest gangrena, rzucona przez senat petersburski, przez Aleksandra III, w r. 1881.
Mogło i cesarzowi i senatowi braknąć woli, chęci, współczucia czy pobłażania dla l9-letniego młodzieńca, wolno go było powiesić. W ludzkiem, współczesnem rozumieniu byłoby to czynem powszednim, wytłumaczonym. Wspaniałomyślność bowiem, dobroć, łagodność są podotąd tylko cnotami. — Obecność ich wita pochwała i uznanie ale brak nie budzi jeszcze potępienia. Między krańcami zła i dobra jest pośredniość i obojętność.
Lecz temuż samowładcy i temuż senatowi nie wolno było zapominać, że pamięć imienia ofiary mordu wymaga pobłażania i wielkiego! Bo, zaiste, nie lada trzeba wysiłku, aby cesarzowi Aleksandrowi II zapomnieć wszystko zło, aby chociaż sekundami jego dobrych chęci tak serdecznie się przejąć, by zapomnieć mu bodaj skarg dziewczyn, wydanych na pohańbienie w sławetnych instytutach!
Odrzucenie podań Michajłowa i Rysakowa wywarło wrażenie przejmujące. Lud rosyjski, z ciekawą