Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nałogów i zamyśla ulżyć jej w trudzie dźwigania korony...
Imperatorowa zawrzała gniewem kulawego, któremu ktoś wspomni, że jest kuternogą i postanowiła dziedzictwo tronu przelać wprost na Pawła...
Lecz to postanowienie zeszło się już z chorobą Elżbiety. A choroba czyniła piorunujące postępy, gdyż imperatorowa dwóm tylko dowierzała lekarstwom, wódce i modlitwie. Jeżeli drugie z tych dwóch mogło i tutaj ożywczą moc wiary objawić, to bezwątpienia nie w towarzystwie alkoholu!
Dwór opanowała gorączka niepewności.
Dwie partje Katarzyny i Piotra III gotowały się do walki. Szuwałow zamierzał uderzyć na prusactwo Piotra — a Woroncow miał gotowy manifest o pochodzeniu małego Pawła, o przeniewierstwie żony, o rozwodzie i o małżeństwie z Woroncówną...
Dogorywająca Elżbieta tymczasem nie pozwalała dopuszczać do siebie ani Piotra ani Katarzyny w obawie przed trucizną...
Położenie było groźnem. Stolica wrzała przekleństwami.
Aż na widownię wypłynął Panin, wychowawca małego Pawła. Kim był, łatwo zgadnąć; przez sypialnię carowej Elżbiety szła droga do karjery. Karjera Panina nie była dotąd wielka, bo imperatorowa wyraziła się o nim dowcipnie, że Panin ma tylko łudzącą powierzchowność...
Lecz Panin był ambitnym, nie tyle ambitnym, ile drżącym, aby, przy przewrocie, nie utracić stanowiska. Ta obawa skłoniła go do pojednawczego działania między małżonkami...
Katarzyna przystała bez namysłu na zgodę z mężem,