Strona:PL Gąsiorowski Wacław - Królobójcy.djvu/052

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak mocno skutem prastarymi obyczajami tyle widm złowrogich powstać może?!... Dlaczego w monarchji, w której majestat taką wdraża cześć, w której wielki książę nieziemskie już odbiera hołdy, w której minister jest nie tylko pierwszym urzędnikiem, ale i królem i panem życia i śmierci miljonów ludzi, — dlaczego w tej właśnie monarchji, zapleśniałej w średniowiecczyźnie, ociężałej duchem, powstają takie tłumy reformatorów walczących już nie tylko z konserwatyzmem swej ojczyzny, ale całemu cywilizowanemu światu wyrzucających strupieszałość?! Dlaczego w tej właśnie monarchji już nietylko jawią się upiorcze postacie dekabrystów, nihilistów i anarchistów, ale mistyczni męczennicy, głoszący miłość powszechną, pokój, upadek narodowości, powrót ludzkości do życia pasterskiego, do roli i pierwotnej sochy?!... Dlaczego, nakoniec, mord polityczny jest w tem państwie czemś tak powszedniem, a śmierć na tronie wszechrosyjskim od wieków przyspieszana ręką spiskowców?!...
A nakoniec, czy królobójstwo, tak trudne do ujęcia, do ogarnięcia w dziejach ludów, nie da się ująć i ogarnąć, gdy za nić przewodnią weźmie się to właśnie najwięcej królobójcze państwo, które nie tylko przeszłością krwawiło karty swej historji, ale i krwawić nie przestało podotąd?!... Czy takie skupienie się nie da potężnej wskazówki, nie rzuci dzielnego pro mienia w mroki ponurego „nie zabijaj?!“