Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pogrobowych praw nierosczę;
Nie w dwa wieki, lecz w dwa lata,
Czy mieć będę cześć u Swiata,
Myśli moiéy dziś nietrosczę —
Niechcę laurem skronie zdobić,        30
Dla mnie miło nic nierobić! —

O iak słodko zamknąć oczy
I na czasy i na ludzi!
A ieżeli nas przebudzi,
Wrzask żałosny lub ochoczy,        35
Drzymiąc zawsze, drzymiąc miło,
Iakby nam się ciągle sniło,
Przez mgłę tylko w świat spoglądać
I prócz łóżka nic nieżądać. —

W swiątyni, miescu wiecznego pomroku,[1]        40
Gdzie żaden odgłos powietrza niewzrusza,
Leży Lenistwo na szarym obłoku,
Oczy otwarte, lecz uspiona dusza. —

Przy nim szepcząca Plotka zyzowata,
Z pokrzyw i ostów wieńce swoie splata,        45
Naybliższa Bóstwa naywięcéy się trudzi,
Ona usypia, ona ie[2] i budzi. —

A w około Nudów zgraia,
Co się chętnie wszędzie miesci,
Poziewaniem cicho pieści,        50
I snem miłym pierś napaia! —

Patrz, daléy siedzą sługi wiecznéy Chwały,
Spasłe Przeory, karmne Prowincyały,
Przy nich Obżarstwo, głascząc się po brzuchu,
Z ostatnim kęsem usypia na puchu. —        55


  1. 40 — 57 przekreślone w rkp. atramentem.
  2. ie: [go].