Strona:PL Fredro Aleksander - Nieznany zbiór poezyj.djvu/068

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pisać złe ody, lub ckliwe sielanki,
Gdzie same owce, flety i kochanki,        30
Albo też niby z daru Melpomeny,
Usypiać widza przewlekłemi treny —
Czy niedość, piscząc czasem do sąsiada,
Że od niechcenia wiérszyk się układa,
I myślą piękną, dowcipnym obrazem,        35
Zmusić do pochwał i zazdrości razem... —
Lecz znowu myślę: cóż więc będę robić,
Czémże się zaiąć, czémże chwile zdobić? —
Bo ieśli sąsiad wolnym tylko czasem,
Ładne wiérszyki pisze iak nawiasem,        40
To przyiemności tysiąc ma w odwodzie;
Czy to się trudni w gustownym ogrodzie,
Czy idzie w stayni Milorda popieścić,
Lub nowe z stada rumaki umieścić;
Czy idzie, Arab gdzie łańcuchem sczęka,        45
Gryzie i biie, grozi lub się lęka,
Lecz gdy poznaie że to Pan nadchodzi,
Hardy kark zgina, i bystrość łagodzi;
Czyli też iadąc po komeszach z rana,
Bierze za sobą rączego Bałana,        50
Bałana który smiały i zażarty,
Piérwszy do boiu liczne wiedzie charty —
Nigdy on pańskiéy niezawiodł nadziei,
Nigdy z Hułkowskiéy zwiérz nieuszedł kniei,
Czy ufny w lekkość zaiąc szybkonogi,        55
Z ostrych pokładów twardéy dopadł drogi,
Czy hytra[!] liszka ze zdradą obfitą,
Spiesząc do iamy uwodziła kitą,
Bałan tu hytrość[!] tam szybkość zwyciężył,
I zawsze troki zdobyczą obciężył —        60
Niemam tych zabaw — więc znów lutnię chwytam,
Co będę śpiewać, czy dobrze — niepytam —