Strona:PL Feval - Żebrak murzyn.djvu/142

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I przecierał sobie oczy, jak gdyby chciał przytomność odzyskać. Obecność żebraka, ciało człowieka na ziemi leżącego, i kobieta, którą zwano jego matką, wszystko to zmysłów go pozbawiło.
— W imię Boga! mówił dalej, cóż się to stało?
Margrabina z największem usiłowaniem, z zimną krwią powtórzyła:
— Cóż się to stało? Przychodzę krzykiem przebudzona, i zastaję trupa u jednego z gości moich?
— Ciało człowieka, któregom ja zabił pani, przerwa Neptun, a to dla tego, iż wypełniając rozkazy twoje, chciał zabić twego syna.
— Czy być może!... poszepnął Ksawery.
— Mego syna! powtórzyła Margrabina. Nie mam innego prócz Alfreda Lefebvre des Vailées.
— Miałaś go już za straconego, nie prawdaż? mówił dalej murzyn. Te czasy są tak odległe, tak w niepamięć puszczone, iż sądzisz, że wypierając się, ocalić się zdołasz! Mylisz się wszakże, pani; mam tu (i uderzył się w pierś) przekonywające dowody. Masz dwóch synów, ten tu jest prawy! a drugi bękart!
— Murzynie! rzekła Margrabina, jak gdyby w swoim kreolskim alfabecie nie mogła znaleźć więcej hańbiącego wyrazu; drogo za śmiałość twoją mi zapłacisz!.. Jesteś u mnie.... Jestem tu panią... Wszystko co mówisz, jest kłamstwem i bezczelną potwarzą!...
Trup mulata zdawał się galwanizować, i lekko się poruszył.
— Powstań na moją obronę, Carralu!... zawołała Margrabina, której rysy gniewem miotane, wyraz straszliwy przybrały. Mów... mów więc!....
Carral podniósł się zwolna z wielką trudnością, i niena-