Strona:PL Eustachy Iwanowski-Pielgrzymka do Ziemi Świętej odbyta w roku 1863.djvu/390

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czet zaniedbany się zrujnował, pozostał tylko na kopułce półksiężyc proroka.
Odbyłem pielgrzymkę do cudownéj skały, całkowicie oderwanėj od góry, z któréj Mojżesz wyprowadził zdrój żywéj wody, uderzając w nią po dwakroć swą laską. Pięć otworów jeden nad drugim, wskazują miejsce, przez które woda ze skały wytrysnęła. Długie prostopadłe bruzdy wyryte przez odpływ wody, dotąd są widoczne. Mały ogródek otacza to miejsce, i nadrujnowaną kaplicę. Wiele obrazów alegorycznych z Genezy, i z życia Mojżesza zdobią jéj wnętrze, i wizerunki patryarchów w smaku zepsutym bizantyńskim.
Zakonnicy nawiedzali nasze namioty, udzielili objaśnień o kraju, pożytecznych dla naszéj przyszłéj wycieczki do Akabah. Są w dobrych z Arabami stosunkach, wiele im pomagają, radzą, rozstrzygają ich nieporozumienia. Znani są przeto na całym półwyspie, gdyż wiele rzeczy do klasztoru z Kairu dostawiają, co tylko ułatwiają im Arabi. W chwili odjazdu naszego, powstała była kłótnia między naszymi wielblądnikami, zakonnicy jedném słowem, jakby czarodziejskiém, wszystko uspokoili.
Dolina przy górach Horeb i Synai jest zimna, i najgorętsza. Trafialiśmy na biały szron, w załomach gór, które nie dopuszczały promieni słońca. Szliśmy po śniegu, wśród gorąca 38 stopni. Przenikliwe zimno nocy i poranków, trwało dopóki szczyty gór słońce zakrywały. Nie dziwiliśmy się przeto futrom zakonników, kaloryferom w ich celach. Piérwsza noc w namiotach naszych była zimną; zawezwawszy wielbłądników, rozłożyliśmy ogromne ognisko. Wszystkie chrósty, korzenie, i krzaki, padły ofiarą. Płomień nad obozem wznosił się do niezmiernéj wysokości, i rzucał fantastyczne cienie na stoki Synai. Był to widok arcywspaniały.
Postanowiliśmy wejść na sam szczyt góry Synai. Kilku towarzyszy odstąpiło od tego trudnego zadania, które wyrównywać mogło dostaniu się na Piramidy. Tu trzeba było sa-