Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Sylwek Cmentarnik.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ktoś mu to w żywe oczy powiedział... Była podobno z tego powodu wielka kłótnia... wyzwał na pojedynek tego, kto o téj pannie takie rzeczy mówił... strzelali się... plotki zrobiły się z tego jeszcze większe... raniony był w ramię i, jak tylko wyzdrowiał, oświadczył się téj pannie i ożenił się... Panu Sienickiemu, który z nim w wielkiéj przyjaźni żyje, powiedział: ja nie ścierpię, żeby przezemnie kobiéta stracić miała honor i opinię... Stałam wtedy pod oknem i podsłuchałam. On bo już taki jest, moja pani; dobrego serca i strasznie honorowy... to i nie dziw, że za panną ujął się i wynagrodził jéj krzywdę, przez złe języki ludzkie wyrządzoną...
Anastazya słuchała opowiadania tego ze szczególnym uśmiechem na wydatnych i bladych wargach. Małe oczki jéj świeciły gniewną ironią.
— No, a tenże? — zapytała. Czemuż tobie nie wynagrodził?
Przybyła ze zdziwieniem wpatrzyła się w nią.
— Toż to wcale co innego, rzekła. Tamta pani z panów, śliczna jak obraz, po francuzku mówi i na fortepianie gra... czy mnie z nią równać się?...
Nie było w słowach tych ani goryczy, ani szyderstwa. Mówiła szczerze.
Anastazya zamyśliła się. Zmarszczki, okrywające wielkie, blade jéj czoło, poruszały się i falowały, pod wpływem jakby ciężko pracującéj myśli.
— Tak to tak, to prawda, — zwolna i po chwili mówić zaczęła. Pani z panów... po francuzku mówi... co nam równać się do takich... Jednakowoż, żeby mój Łukasz nie spał, a słuchał... on, widzisz, leniwy jest i obżarty, nie opój broń Boże, bo piwo tylko pije, a wódki do gęby nie bierze; ale, co obżarty, to obżarty, i tęgo sobie leniwy... ale przytém