Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/636

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niesz jedynym Pompalińskim, który czynić będzie wiele i dobrze....
— O! gorącym szeptem i z oczami w przestrzeń utkwionemi mówił Cezary, widzę, słyszę starego Kniksa! O, święty człowieku, który postradałeś rozum przez miłość dla ludzi, jakże wiele, wiele uczyniłeś mnie dobrego!....
Czarne oczy Pawełka błyszczały ogniem zapału i łzą rozrzewnienia. Ubogi krewny, rezydent żyjący na chlebie łaskawym, pierwszy raz może w swem życiu uczuł się w pełni godności swej człowieczej, uczuł że czyni cóś pięknego i użytecznego, że sowicie odpłaca za chleb otrzymany temu, który sierotę w dom go swój przyjął, pomagając do dźwignięcia się i zmężnienia synowi jego.
— Cezary, rzekł, ty masz miliony....
Szyderski, smutny uśmiech osiadł znowu na ustach Cezarego.
— Mój Pawełku, rzekł, miliony te były dla mnie zawsze kajdanami, a potem stały się przyczyną okropnego złudzenia i zawodu. Wierzaj mi, że wiele, wiele razy w mem życiu, gdy zatrzymywałem się nagle śród pola na wsi, lub śród ulicy w mieście, a wszyscy myśleli ze jestem pół idiotą