Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z kolei wszystkie bony i guwernantki, którym powierzaną bywała piecza nad dwojgiem hrabiowskich paniąt, potwierdził je następnie i l’abbé Lamkowski, gdy tylko zajął się prowadzeniem dalszej ich edukacyi, hrabina — matka zaś wzdychała ciężko za każdem spojrzeniem na młodsze swe dziecię i niosąc chustkę do oczu, szeptała: o! jakże nieszczęśliwą jestem matką! zdaje mi się doprawdy... że... gdybym nie lękała się zgrzeszyć... nie lubiłabym jednego z synów moich!
Bardzo być może, iż pomimo obawy swej, pani hrabina dopuszczała się grzechu nielubienia małego, a potem już i podrastającego Cezarka. Dziwnem to jest na pozór, a jednak najzupełniej prawdziwem, że serca matek posiadają niekiedy bardzo energiczne preferencye swe i wstręty. Nie zdarza się to wprawdzie wśród zdrowego, pracującego plebsu, ale wśród nerwowego, trochę niby rozkapryszonego patrycyatu, zdarza się dość często. Było to w istocie dziecię niezgrabne, nieśmiałe, nadzwyczaj w sobie zamknięte, z pojęciem tak mało rozwiniętem, że nigdy, pomimo usiłowań wszelkich nauczyć się nie mogło ortograficznego pisania po francuzku, z krtanią tak barbarzyńsko urządzoną że nigdy francuzkiego