Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łeś się był z aniołem; — czekaj aż zjawi się on nad grobem twym — ujrzysz szatana! Niekiedy bywa i odwrotnie, — niekiedy też pod nieprawdopodobną niemal przemianą kształtów, poszukaj tylko treści, — znajdziesz tę samą!
Podobne ubieranie się na codzień w dekoltowane, obcisłe i zarazem bombiaste suknie, w loczki z piórami i w wielką obfitość pereł, złota i brylantów, należało do znanych dobrze całej niemal Litwie, a nieprzeliczonych dziwactw pani jenerałowej. Mniejszem już daleko, niemniej jednak spostrzeżonem przez ogół dziwactwem jej było to, że obwieszając szyję swą perłami i ramiona okrywając bransoletami, pani jenerałowa nie nosiła nigdy na palcach żadnych pierścieni, żadnych prócz jednego małego pierścionka z brylantem, wyglądającym śród czarnej emalii, jak wielka, przeczysta łza. Pierścionek ten, nie wyrównywający wartością jednej z trzystu pereł, zdobiących jej szyję, jednemu z kilkudziesięciu kamieni, wprawionych w jej bransolety, stał się przecież nierozłączną, jakby częścią jej osoby. Nie zdejmowała go nigdy w żadnej okoliczności i nie dawała mu nigdy towarzystwa żadnego. Ludzie szeptali, że „stara sknera” wierzy w talizmany