Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prześliczne włosy i oczy cudowne, które jednak niby dyamenty śród stosu nagromadzonych krzemieni, ukrywały się śród licznych brzydkości jej postaci i niby dyamenty też błyskając od czasu do czasu budziły w sercach tych rzadkich ludzi, którzy umieli dojrzeć je i pojąć, w miejscu wstrętu miękką sympatyą, w miejscu szyderstwa, ciepłe, litościwe współczucie. Nie umiał snać oczu tych dojrzeć i pojąć hr. Mścisław, skoro w rozmowie swej ze stryjem, porównać mógł księżniczkę do czarownicy. Nie; nie wyglądała ona bynajmniej na złowrogie jestestwo, miano to noszące; przeciwnie, miała z powodu oczu swych, pozór łagodnej, tkliwej, nieśmiałej duszyczki, zgnębionej chrapowatością, okrywającej ją ziemskiej powłóki, ale która, gdyby wskazanym jej był tylko lot jaki wysoki — leciałaby i lecieć zdołała pod błękity, która jeśliby nie mieszkała w książęcem ciele i nie obarczoną była nierozłącznemi ze stanem tym potrzebami i przyzwyczajeniami obarczyćby się może chciała i zdołała dobremi jakiemi, słodkiemi a wzniosłemi obowiązkami i cnotami!
Tymczasem jednak, ponieważ książęcą była, duszyczka księżniczki Stefanii obojętną wydawa-