Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi powié, dlaczego przed oczyma ducha mego stanęła znowu postać hrabiego Witolda, takim samym dla mnie, jak dawniéj, okryta urokiem? Myślałam, że już byłam zapomniała o tém dziecinném marzeniu lat dawnych, i że wraz z wielu innemi rojeniami frunęło w niepowrotny kraj przeszłości... Przekonałam się, że tak nie było... Czyliż-by w tém, co zwałam dziecinném rojeniem, spoczywał zaczątek prawdziwego uczucia, nierozwinięty, ale téż i niestłumiony czasem? Czyliż-by ten dwór modrzewiowy i postać jego właściciela stanowiły także jednę z tych zwrotek, mających, jak motyw muzyczny, przebrzmiewać od czasu do czasu przez całe pasmo dni moich? Któż mi powié, pomyślałam, czy w téj-to właśnie miłéj i radosnéj, czy w tamtéj drugiéj smutnéj i ciemnéj, w zwiędłą postać babki Ludgardy wcielonéj, zwrotce myśli moich, tkwi wyraz moich przeznaczeń i słowo, mające kiedyś rozwiązać zagadkę mego życia?

V.

Ktokolwiek kiedy widział dom, bogaty niegdyś a popadający w ruinę, łatwo mógł spostrzedz wyłączne cechy jakie w nim zwykle panują. Ściany mają, tak jak ożywione przedmioty, porę zamierania. Na pozór stoją zda się całe i mocne, ale przypatrz się, a ujrzysz tu i owdzie plamy wilgoci, których dawniéj