Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/071

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chu, cicho wyrzeczoném półsłowie, lub symbolu pełnym poezyi.
Lecz jakież było moje zdziwienie, gdy, po pewnym upływie czasu, jasno stanęło przed memi oczyma, że nikt a nikt z tych ludzi nie kochał, a wszyscy bawili się tylko w miłość i na wzór mieszkańców Wschodu, podawali sobie wzajemnie czary, pełne narkotyku, mającego pobudzać wyobraźnią, a osłabiać siły serca i umysłu.
Helenka, naprzykład, zajmowała się bardzo żywo panem Alfredem, który miał w sobie tę oryginalność, że sam głośno przyznawał się do tego, iż nigdy nic nie robił, nudził się, i po całym świecie szukał rozrywki. Zdawało się, że Helenka postanowiła sobie wyprowadzić bladego młodzieńca z apatyi, w któréj go pogrążyło wieczne far-niente. Gdy wiedziała, że go zobaczy, ubierała się w suknie fantastycznego kroju i niepospolitéj barwy; rumieniła się lekko, gdy wchodził do salonu; dawała mu do rozwiązania zagadnienia, pełne znaczącéj treści; patrzyła na niego swemi wielkiemi szafirowemi oczyma, tak, jakby w koło siebie nie widziała nic, prócz niego; siadywała do fortepianu i grała z uczuciem melodyjne wyjątki z oper, gdy on naprzeciw niéj stawał i, słuchając muzyki, rzucał jéj od czasu do czasu kilka niedosłyszanych innym wyrazów. Tak trwało parę tygodni, poczém przybył ze wsi żywy, dowcipny i wesoły Julian, a Helenka rozpoczęła z nim słowo w słowo tę samę