Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/060

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jej myślą obrazy różne, w których p. Rawicki niepoślednie zajął miejsce.
I widziała wyobraźnią wrzący i tłumny Paryż, a w nim brata swego, z młodzieńczym porywem, z ognistą naturą, rzucającego się w wir pokus. W pełnym dymu i gwaru salonie francuzkiego markiza, brat jej z rozpłomienioną twarzą rzucał na zielony stół pieniądze, a gdy ich zabrakło, drżącą ręką zdjął z palca pierścień, od matki pamiątkę, i jeszcze go rzucił na pastwę roznamiętnieniu. Przegrał wszystko i obsiadła go zgryzota. Nie pieniędzy żałował, bo był bogaty; ale poczuł, że czasu namarnował niemało, że marnował środki materjalne, z którychby zacny mógł uczynić użytek. W tej chwili życia swego zapoznał się Henryk z panem Rawickim, który podparł młodzieńca, gotowego prawie rzucić się pod szalone koło fortuny dla odzyskania tego co stracił, słowem rozumnej przestrogi, i namówił do wyjazdu z sobą w Alpy, których czyste, górskie powietrze, zmyć miało zeń kurzawę nowożytnego Babilonu.
I widziała w swej wyobraźni, łańcuchy niebotycznych gór. W powietrzu wiszą bryły granitów co chwilę grożąc upadkiem; ze szczytów z głuchym łoskotem odłamy lodu spadają w otchłanie bezdenne; a wśród tych pełnych grozy i piękności odgłosów i widoków, dwaj ludzie pną się po ścianach skalistych i stają u szczytu. To brat jej i poważny jego przy-