Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

a poza niemi w różne strony biegły ogrodowe ulice ocienione staremi drzewami, lub tylko strojne w kwiaty, jak w różnobarwne ramy. Między gęstemi krzewami róż i jaśminów, albo pod cieniem rozłożystych drzew stały śnieżne ławeczki i na tle gładkich trawników rysowały się słupy rozmaitych huśtawek i karuzelów.
Szeroki i piękny ten ogród otwierał się codziennie dla każdego kto chciał użyć przechadzki, a hrabina nie ruszając się ze swego ganku widziała przesuwające się wszystkie postacie przybyłe do D***, i jak biegły jenerał na rewji wojsk, umiała w tym przeglądzie publiczności rozpoznawać stopień, wartość i zasługi każdego, kto mijał oplecione bluszczem ściany jej domu.
Nazajutrz po przybyciu p. Tarnowskiego i jego siostry do D***, około 11tej zrana, hrabina wpółleżąc w głębokim fotelu i trzymając nogi na aksamitnej poduszce, piła kawę, a przed nią na marmurowym stoliczku stał bogaty, srebrny przybór. Ranny jej szlafroczek z białego przezroczystego muślinu, zrobiony à la vierge, odkrywał całą jej szyję i część piersi, i pstrzył się mnóstwem niebieskich kokardek. Na uczernionych i wysoko piętrzących się włosach miała leciuchny, koronkowy czepeczek — bonnet volage, z ogromnym pufem niebieskich wstążek nad czołem. Twarz jej blada, pulchna, z małemi, nieco złośliwie błyszczącemi oczkami, i z podbródkiem za-