Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiedziéć chciały: czy uważasz? — stacya telegraficzna. Gdzieindziéj znowu przejeżdżasz koło jakiego pięknego dworu i widzisz, że w bramie stoi żyd, nieruchomy jak posąg, gładzi brodę i patrzy na okna domu wzrokiem, który mówi wyraźnie: choć ja sobie żyd, ale wiem wszystko! — Stacya telegraficzna.
Innym jeszcze razem wchodzisz niespodzianie do saloniku jakiéj młodéj kobiety, wzrok twój pada na postać zgrabnéj subretki, przycupniętéj pod drzwiami budoaru lub sypialni, z okiem przyłożoném do dziurki od klucza — stacya telegraficzna. Ale któż odgadnie, któż przeniknąć zdoła wszystkie tajemnice poczt i telegrafów parafialnych?
W Piasecznéj dwór był liczny, mieszkały w nim kompanionki, garderobiany, lokaje, komisarz z żoną, pisarz prowentowy z matką; kompanionki zwierzały się subretkom, subretki lubiły gawędzić z lokajami, lokaje grywali w karty z panem komisarzem, pani komisarzowa uśmiechała się uprzejmie do pana pisarza prowentowego, pan X. pisarz, wszystko co tylko widział i słyszał, opowiadał matce, a matka pana pisarza była z domu panna Z., posiadała zatém liczną w parafii parantellę i połowę życia przepędzała na bryczce synowskiéj, rozjeżdżając po dzierżawcach i okolicznéj szlachcie, a po drogach zatrzymując się przed każdym idącym lub jadącym i wołając uprzejmie: niech będzie pochwalony... a co tam słychać? W Piasecznéj więc mieściły się stacye pocztowe i te-