Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/076

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiém skupieniem ducha. Alexander nie gotował się bynajmniéj w ten sposób do ojcowstwa, nie było ono wcale ulubioném jego marzeniem i pragnieniem, to téż i nie zmieniło go ani trochę.
Oprócz wpółdziecinnéj chwilowéj radości, nie doświadczył on żadnego uczucia na widok nowo narodzonéj córki; były chwile, w których z trudnością mógł wyobrazić sobie i uwierzyć w to, że już był ojcem. On! taki młody! tak swobodny przed rokiem, już ojcem! Obawa jakaś przejmowała go na tę myśl, trochę gniewu, a bardzo rzadko radość. Stanowczo zaś niemiłe wrażenie uczyniły na nim powinszowania sąsiadów, do których dołączały się upewnienia, że teraz śmiało może liczyć się do grona poważnych ludzi, jako ojciec dziecka, a przypuszczalnie wkrótce ojciec dzieci. Słowa te budziły w nim myśl o nowych zaciągniętych obowiązkach, ciężarach, o stanowczém utraceniu złotéj swobody; a pewnego dnia, gdy bardzo długo nad tém myślał, pochwycił się za głowę i krzyknął: gwałtu!
Zmiany, jakie zaszły w Wincuni od czasu, gdy została matką, nie podobały mu się téż stanowczo. Ciągle zajęta dzieckiem, trochę osłabiona jeszcze, często zamyślona, przestała całkiem być ową wesołą, ciągle śmiejącą się i skorą do tańca towarzyszką, jaką była mu w piérwszych miesiącach po ślubie.
Im więcéj zaś ona poważniała, tém więcéj on pragnął téj dawnéj pustéj, dziecinnéj wesołości.