Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kwiat piękny, świadczący o sile gruntu, ale wnet usycha i opada, zagłuszony chwastami.
„Studyowałem tego człowieka z całą mocą mojéj przenikliwości, ilem razy go spotkał; zaprawdę! nikt mi nie odmówi prawa do tych studyów, bo oprócz tego, że jest on moim rodakiem, a zatém, wedle mnie, jednym z braci moich, w ręku jego jeszcze leży przyszłość istoty, którą ze wszystkich ludzi najgoręcéj ukochałem! Otóż przyszedłem do wniosku, że gdyby człowiek ten był inaczéj wychowany, miał szerszą wiedzę i poważniejsze przyzwyczajenia, mógł-by posiadać niepospolity umysł i energią działania w moc wrodzonych zdolności i wielkiéj siły żywotnéj, która w nim leży. Dziś zdolności te zwróciły się ku fraszkom i dogadzaniu samemu sobie, siła wewnętrzna stworzyła gorączkowe rwanie się ku hulaszczym rozrywkom i zmysłowym uciechom. Dziś głównemi wadami jego są: samolubstwo i rozpasane w próżniactwie, bezładne obyczaje. Chyba cud jaki zbawić go i na dobrą drogę wprowadzić zdoła. Jeżeli cud się nie stanie, jest on zgubionym człowiekiem... a ona? Przejrzałem ją dziś do głębi i wiem z pewnością, że już cierpiéć zaczyna i miéć objawienia swéj smutnéj przyszłości. Groźna ta dola jéj stanowi największą część żalu mego i cierpienia.
„Daj Boże, abym się mylił, ale widzę przed nią stanowcze i nieuniknione nieszczęście: on jéj już nie kocha... jeśli to uczucie, które miał dla niéj — szał