Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pitał. Gdybym był wiedział, że posiada tak niewielki fundusz, byłbym pomyślał o bogatém ożenieniu się, a mógłbym, mógłbym bogato ożenić się! Już i Józia Siankowska trzy razy większy ma posag od Wincuni, tylko, że strasznie czerwona i ma wielkie ręce! A pani Karliczowa? i ta poszła-by za mnie choć z dziesięć lat starsza ode mnie. Wprawdzie to już za bogata dla mnie pani, ale czego to na świecie nie bywa! Przytém ma ona do mnie taką słabość, że gdybym tylko... Ależ trzydzieści lat, fi! nie, jednak dobrze to, że się ożenię z Wincunią, siedemnaście latek, serduszko takie świeżutkie, jak i twarzyczka! taka śliczna buziulka! ach, serce ty moje! aniołku!
Uśmiechnął się i machinalnie wyciągnął ramiona, jak gdyby widział przed sobą Wincunię. I piękne wtedy blaski przechodziły po jego ruchoméj twarzy, w oczach zajaśniała poezya młodzieńcza, zamgliła się rzewność...
Kocham ją, mówił do siebie, i będę zawsze kochał za jéj miłość dla mnie. O, bo i ona mię kocha, o, kocha! Jak jéj dziś pięknie było z tą białą różą w warkoczu! Boże mój! jakże się obawiałem zobaczyć ją bez tego kwiatka! o jak mię żegnała, jakie rączki miała gorące, i jak jéj oczki błysnęły, gdy mówiła mi: do jutra! o droga moja! śliczna!
Upadł na krzesło i zatonął w marzeniach: wszystko, co w duszy jego było piérwotnie piękném i do-