Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Marya.djvu/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby była ona już przynajmniéj tém, czém kiedyś będzie z pewnością, to jest gmachem, doskonale w sobie samym harmonijnym i ukończonym, księgą, do ostatniéj karty zapisaną a wyświetlającą większość, jeżeli już nie całość, tajemnic przyrody i życia. Niestety! nowicyusze tylko albo niedouki wierzyć mogą w teraźniejszą jéj nieomylność. My zaś, doświadczeni wyrobnicy wiedzy, taić przed sobą nie możemy, że przed nami, w odległościach wzrokowi naszemu niedostępnych, rozciągają się dziewicze jeszcze przestrzenie prawd niepoznanych i nierozwiązanych zagadek. Tajemnica! oto wyraz, o który co krok prawie rozbijają się wysilenia umysłów naszych!
— Cóż dziwnego? — przerwała z żywością — od dawnaż z myśli ludzkiéj zdjętemi zostały okowy, które przez długie wieki lot jéj krępowały? Od dawnaż myśl ta zdobyła sobie dzielne, pomocnicze narzędzia które, potęgując władze wzroku i słuchu, pozwoliły człowiekowi dojrzéć to, co było wprzódy niedojrzalne, i dosłyszéć niedosłyszalne?
Jak ona wié o wszystkiem i jak wszystko rozumie! Co za rozkosz rozmawiać w ten sposób nie z płytkim, światowym człowiekiem, nie z zazdrośnym potajemnie kolegą, ale z kobietą szczerą, wykształconą i taką piękną w zapale swym do rzeczy ważnych.
— Ma pani słuszność — rzekłem. — Nauka jest na świecie rzeczą względnie nową i pociesza nas, którzy dla przyszłości jéj więcéj składamy życzeń, niż dla